Kuca
przede mną, odgarnia moje włosy, patrzy mi w oczy, przeprasza za zbyt wiele
słów. Nie umiem się gniewać. Ma rację, przecież wiem o tym. Przecież jest drugi
nawet jeśli dla mnie i tak pierwszy. Spoglądam w jego brązowe oczy i czuję zagubienie.
Z drugiej strony właśnie dopiero w tych tęczówkach odnajduję siebie.
Zastanawiam się jak to możliwe, że dotąd go nie było obok. Jest tak jakby był
zawsze. I nie mam wątpliwości, że chcę, aby był do samego końca. Cokolwiek ten
koniec oznacza.
Czuję jego głęboki oddech, uścisk wokół talii, silne dłonie. Nie chcę już, aby
to zniknęło. Nie chcę, aby go zabrakło. Wbijam paznokcie w jego plecy, chociaż
najmniej chcę go krzywdzić. Nie widzę bólu na jego twarzy. Jedynie spełnienie.
Zdaję sobie sprawę, że wyczytuje z mojego grymasu dokładnie to samo. Jest
najbliżej. Jest we mnie w każdym tego słowa znaczeniu i wiem, że nikt bliżej
nie był i nigdy już nie będzie. Nie umiem nazwać tego co jest pomiędzy nami.
Nie umiem zdefiniować ani jednego uczucia. Nie umiem ogarnąć w jak krótkim
czasie to wszystko się wydarzyło.
Oplatam sobie kosmykiem jego włosa swój palec.
Spoglądam na jego twarz. Śpi. Uśmiecha się, oddychając spokojnie. Zastanawia
mnie o czym śni i jak to możliwe, że śni. Jego miarowy oddech uspokaja mnie.
Delikatnie kładę głowę na jego klatce piersiowej i zastanawiam się, ile
człowiek potrafi zmieścić w sobie szczęścia. Szczęście jest za wielkie, ja za
mała.
-Nie śpisz? – słyszę cichy szept. W odpowiedzi
przytulam się mocniej. Czuję jego dłoń przesuwającą się po moich plecach.
Wsłuchuję się w jego zachrypnięty głos, który opowiada bajki na dobranoc. Nie
dociera do mnie znaczenie słów. Tylko głos. Dotyk. Przymykam oczy. Już wiem, że
nigdy nie pomieszczę szczęścia.
*Sam Smith - I'm not the only one
M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz